Analiza wiersza "Na rzece" Brunona Jasieńskiego

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 8 min read

Na rzece

na rzece rzec ce na cerze mrze
pluski na bluzki wizgi
w dalekie lekkie dale że
poniosło wiosłobryzgi

o trafy tarów żyrafy raf
ren cerę chore o ręce
na stawie ta wie na pawie staw
o trące tren terence

na fale fal len na leny lin
nieczułem czołem czułem
od doli dolin do Lido lin
zaniosło wiosła mułem

Wydrukowany w listopadzie 1921 roku utwór Na rzece to przeplatany wiersz toniczny – odpowiednio cztero- i trzyprzyciskowy. Bogactwo echolalii i glosolalii każe wpisywać wiersz w poetykę mirohładu.1

Na rzece i na cerze mrze z pierwszego wersu odnoszą się do sytuacji lirycznej – rzecz dzieje się na rzece, a prócz tego siąpi lekki deszcz lub czuć krople wody na twarzy (cerę odczytuję tu jako twarz, a mrzy jako niepoprawną odmianę czasownika „mżyć”). Rzec ce można rozumieć jako pozbawioną jednej litery „rzeczkę”, co dookreślałoby sytuację liryczną. Można także czytać to jako „wyrzec c”, co z kolei odwołuje do związku frazeologicznego „zacząć z wysokiego c”. W drugim wersie bluzki wprowadzają do sytuacji kobiety2, co podkreślają wizgi3. Zwrócić należy uwagę, że w tym wersie dochodzi do udźwięcznienia kolejnych słów – pluski (p, s i k bezdźwięczne) zmieniają się w bluzki (bezdźwięczne k), by przerodzić się w wizgi, w którym to wszystkie głoski są dźwięczne. Wizgi czytać można jako emocjonalną reakcję na fakt bycia ochlapaną, jednak jeśli że z następnego wersu ustawić za wizgami4 powstanie neologiczny związek frazeologiczny, podobny do „krzyczeć, że”, w związku z czym wizgi5 nie będą związane z ochlapaniem tylko z następującym po nim (lub równoczesnym) „poniesieniem wiosłobryzgów w dalekie lekkie dale”. Jeśli neologizm wiosłobryzgi odczytać jako „coś co bryzga wiosłami”, np. wioślarską łódź, obraz zawarty w pierwszej strofie będzie kompletny.6

Strofa druga zaczyna się od dwóch metafor in absentia. Traf należy łączyć z trafianiem, celem, co z kolei konotuje strzelanie i łuk. Tar zaś to ssak, żyjący w trudno dostępnych terenach (najczęściej górzystych), o rogach łukowato wygiętych ku tyłowi. Trafy tarów są zatem wygiętymi rogami, które kojarzyć się mogą z falami.7,8 Druga metafora (żyrafy raf) jest łatwiejsza do odczytania. W żyrafach istotna jest długa szyja; w rafach – morskie niebezpieczeństwo związane z zaburzeniem poziomu dna. Mamy tu obraz „morza wyciągającego swą szyję”. Morza – gdyż rafy występują wyłącznie w morzach. Jest to jednak, jak już napisałem, metafora in absentia – rafy to rzeczne mielizny9. O pełni w tym wersie funkcję wołacza. Rozpoczynający natomiast wers szósty ren pełni funkcję dwojaką. Jest to zarazem synekdocha (rzeka Ren), jak i apokopa. Wówczas powstaje także druga apokopa – jest to druga sylaba następnego wyrazu – „rę”.10 Wers ten byłby zatem dramatycznym wykrzyknieniem o bolących rękach. Krzyczącego można zatem umiejscawiać w łodzi – ma on ręce chore ze zmęczenia. Z chore o można jeszcze wyczytać choreę, czyli pląsawicę. Miarowy do tej pory ruch wiosłujących rąk przeradza się w mimowolne, nieprawidłowe ruchy chorego.11 W następnym wersie można potraktować na pawie staw metaforycznie i próbować łączyć pawia z kolorem niebieskim, a następnie z rzeką czy też stawem. Proponuję jednak potraktować wers siódmy jako glosolalie wywołane wzrastającym zmęczeniem płynącego. Być może oprócz rąk zaczynają boleć go także stawy i od nich zaczyna (na stawie), jednak nie przeradza się to w spójny komunikat. Natomiast słopiewniowe pawie odbiło się konkretnym obrazem w wersie następnym – pawi tren to pawi ogon. Tren z wersu ósmego jest zatem metaforą in absentia oznaczającą rzekę. Terence trą wiosłami o taflę rzeki. Ponadto nosówkowość „tych rąk” podkreśla ich stwardnienie, a użycie zaimka „te” podkreśla ich obcość – stały się one już osobnym ciałem.12

Pierwszy wers ostatniej strofy jest klamrą dla rozpoczętych dwa wersy wcześniej glosolalii. Znów dwukrotnie pojawia się przyimek „na”. Znów pojawia się tu luźny ciąg skojarzeniowy.13 Pierwszy wyraz wersu następnego (nieczułem) czytać można jako przedwojenne „nieczułym”. Wówczas podmiot (czułem to forma osobowa; przy takiej interpretacji – pierwsza i jedyna w całym wierszu) czuje nieczułym czołem. Jednak ja nie będę dopytywał się, co czuje podmiot swym nieczułym czołem; odczytam natomiast nieczułem jako błędnie zapisane „nie czułem”. Wówczas w domyśle pojawiają się znów chore i obolałe ręce, tak jak we frazeologizmie „nie czuję rąk”. Podmiot zatem nie czuje rąk, czuje za to czołem. Wyrażenie to stanie się przejrzyste, jeśli poprzednie glosolalie wynikające ze skrajnego zmęczenia połączymy z postępującym omdleniem wiosłującego. Głowa będzie mu wtedy powoli opadać, aż czołem dotknie (swoich – nie swoich) wiosłujących rąk. Wówczas dopiero poczuje, i to właśnie czołem, że wciąż są one na swoim miejscu. Przedostatni wers pod względem instrumentacji głoskowej jest bardzo kunsztowny, pojawia się w nim bowiem czterokrotnie cząstka „doli”. Jest tu ponadto antyteza: doliny – Lido. Antytetyczny charakter tej pary będzie wyraźniejszy, jeśli weźmie się pod uwagę, że Lido to nie tylko wyspa koło Wenecji, ale także (gdy pisane małą literą) „wynurzony ponad powierzchnię morza piaszczysty wał przybrzeżny (…)”14. Wyspa Lido wzięła swoją nazwę właśnie od lido, które to lido zapożyczono do języka polskiego z włoskiego także w tym szerszym znaczeniu. Wydaje się, że potraktowanie morskiego charakteru lido jako nieistotnego ze względu na licentia poetica jest bardziej uprawnione niż sytuowanie wyścigu koło Wenecji.

Pojawia się tu zatem ruch z dołu do góry – od dolin do lido.15 W kategorii „dołu” rozumieć można metaforę „dola dolin”. Dół, jeśli wiemy, że ruch skierowany jest ku górze, będzie początkiem, startem, który tutaj reprezentowany jest przez „dolinę”. Dola – los, powinna być odczytywana w swoim negatywnym znaczeniu – jako niedola.16 Niedolą startu, mogą być wszystkie wyrzeczenia i cały wysiłek włożony w przygotowanie się do wyścigu. Lido lin można także umiejscawiać w tym kontekście – wystające ponad poziom wody liny będą oznaczały metę, która jako upragniony cel jest „wysoka”, „dobra”. Pojawienie się mety sugeruje przekraczanie jej właśnie w tym momencie. W ostatnim wersie zawarty jest obraz łodzi wypływającej na brzeg. Poziom wody obniża się i wiosła zaczynają trzeć o muł. Zestawiając wers dwunasty z czwartym, które zresztą są zrymowane anaforycznie, widać kontrast – optymistyczne i dynamiczne poniosło wiosłobryzgi różni się od pesymistycznego obrazu wioseł zawalonych ciężkim i gęstym mułem. Wskazuje to na porażkę odniesioną przez podmiot. Odczytanie to jest tym wyraźniejsze, jeśli powrócić do wspomnianego wcześniej czołem. Otóż „czołem” jest w wioślarstwie okrzykiem wznoszonym w stronę przegranych w podzięce za równą walkę. Widać zatem, że już dwa wersy wcześniej podmiot czuł zbliżające się „czołem”. W tym świetle nowego znaczenia nabiera ponadto tren z wersu ósmego; a fale, liny, trącę ręce – stają się żałobnymi elementami sportowego konania.

Wiersz Jasieńskiego jest znakomitym przykładem mirohładu, w którym wyraźnie widać, w jaki sposób za pomocą instrumentacji głoskowej można wytwarzać „układy rozmaitych poszlak semantycznych”.17,18

01.2012


  1. Wiersz zawiera przynajmniej trzynaście paronomazji (rzece – rzec, rzece – mrze, cerze – mrze, pluski – bluzki, dalekie – lekkie, trafy – tarów, żyrafy – raf, stawie – pawie, stawie – ta wie, ta wie - pawie, tren – terence, trące – terence, dolin – lido.), trzy parechesis (rzece – cerze, cerę – ręce i doli – Lido), trzy poliptotony (stawie – staw, fale – fal, nieczułem – czułem), trzy paragramy (len – leny, len – lin, czołem – czułem), paronim (doli – dolin) i figurę etymologiczną (dalekie – dale).
  2. Mężczyźni nosili wyłącznie bluzy.
  3. Wizg, częściej wisk to „kwik; pisk, wiszczenie, okrzyk przeraźliwy (…)” za: Słownik języka polskiego, (red.) W. Niedźwiecki, Warszawa 1919; o lubieżnych wizgach dziewcząt pisze Reymont.
  4. Autor porzucił wszelką interpunkcję stąd także zaburzenia składniowe. Zabieg ten zwiększa jeszcze wieloznaczność utworu.
  5. Słowo to jest także onomatopeją: wizgi – gwizdy.
  6. Ponadto określenie dali lekkimi oddaje wrażenie jakie ma zarówno obserwator, jak i płynący – jeśli łódź porusza się dostatecznie płynnie i szybko zdaje się bardzo lekka.
  7. Pomocne będzie przypomnienie sobie greckich ornamentów.
  8. Tar to także tor (za Słownik..., op. cit.). Pojawia się tu zatem bardzo wyraźny atrybut wyścigu.
  9. Istotnie - podczas regat organizowanych na rzekach mielizny stanowiły nie lada przeszkodę. Zwłaszcza, że przed wojną zabronione było opuszczanie łodzi, co wymagało od wioślarzy wydostania się z mielizny za pomocą wioseł. Informacji tej, jak i dalszych dotyczących przebiegu regat, udzielił mi pan Ryszard Kobendza z Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, za co jestem mu bardzo wdzięczny.
  10. Wprowadzając interpunkcję w myśl takiego odczytania, otrzyma się: Ren… ce! Rę… chore… o ręce!
  11. Ponadto: choriamb jest stopą metryczną złożoną z trocheja i jambu. Jeśli potraktować „o ręce” jako zestrój akcentowy, słowa „chore o ręce” tworzą właśnie choriamb. Etymologicznie chorea wywodzi się od gr. chorós (za: W. Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych) oznaczającego ‘miejsce do tańca; taniec z towarzyszeniem śpiewu; chór’. Te trzy określenia są metaforyczne względem całego wiersza: rzeka jest miejscem do tańca, wyścig i wizgi – tańcem z towarzyszeniem śpiewu, kibice – chórem
  12. Potraktowanie słowa terence jako niepoprawnej formy liczby mnogiej od angielskiego imienia Terence jest nieuprawnione. Znalazłem (lecz tylko jednego) wioślarza z tamtych lat noszącego to imię - to srebrny medalista z igrzysk olimpijskich w Amsterdamie (1928) w dwójce bez sternika – Terence O’Brien. Niestety urodził się w roku 1906. Interpretacja, że pojawia się on w wierszu jako junior jest nieprzekonująca.
  13. Można odrzucić tę interpretację i doszukiwać się tu znaczeń. Np. gdy leny potraktować jako błędną formę mianownika liczby mnogiej od słowa „len” otrzymamy „lny na liny” i „fal len na fale”. Fal len będzie wówczas metaforą wody – jako czegoś z czego powstają fale.
  14. Za: Słownik języka polskiego, (red.) M. Szymczak, PWN, Warszawa 1982
  15. Jeśli czytelnik chciałby zobrazować ten ruch polecam wyobrazić sobie sinusoidę w przedziale od \(-\frac{\Pi}{2}\) do \(\frac{\Pi}{2}\) wraz z jej symetrycznym odbiciem względem punktu \((\frac{\Pi}{2}, 1)\), która oddaje ponadto antykadencję tego wersu.
  16. Ze względu na alegorię góra – dół, czyli dobro – zło.
  17. Za: Słownik terminów literackich, (red.) J. Sławiński, Wrocław 1988
  18. Jeśli czytelnik nie jest przekonany co do „rozmaitości” owych poszlak pragnę zwrócić mu uwagę na kilka tropów, o których, z uwagi na ograniczenia niniejszej pracy, nie wspomniałem, a które, mam nadzieję, zachęcą go do podążenia ich śladem, otóż: w latach dwudziestych istniało przysłowie z wyrazem „pawie” oznaczające „nic bez ale”; Lido to popularna (do tej pory) nazwa hoteli i przystani; ren i muł to także zwierzęta (z czego ren ma rogi, a muł nosi); a w końcu - Irena - to imię, mającej wyjść za mąż, a tragicznie zmarłej w maju 1921 roku ukochanej siostry autora (inaczej dźwięczą: tren, ta wie, metafora in absentia…).