***

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

A czasem się zdarzą jakieś gruzy wiersza
Wiersz ostatni, można rzec, ostatnia puenta
Choć nie wiadomo, która była druga, a która pierwsza,
A te gruzy to obraz straszny i łza mętna.

Ach chlipu chlap chlap chlipu chlap
nie tak się miał przecież skończyć ten świat!
Na pewno! Nie rumowiskiem! Nie gruzami!
Miał być płacz ze szczęścia wraz z innymi rzeczami.

Ale zaraz! Spokojnie, i cierpliwości!
Nie powtarzajmy błędów przedwczesnych gości.
Oto tam na gruzach wyrażonych wierszem
Stoi ten, który jest myślą, która tańczy przestrzeń.

09.2013

Continue reading

Cień

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Gdy chodzę rozglądając się na boki
Mój cień siedzi i zamyka oczy.

Gdy jem wciąż obrastając w tłuszcz
Mój cień szczękiem kości oznajmia swój głód.

Gdy niecierpliwie na spotkanie świtu czekam
Mój cień wzrokiem z księżycem się żegna.

Gdy rano w łóżku leżę obok ciebie
Mój cień z niesmakiem zmywa z siebie spermę.

Gdy ja dźwięk przyodziewam w śmiech
Mój cień cichy nagi jest od łez.

Gdy ja milczę i nie mogę przestać
Mój cień wierny wyje w bezmiar.

Gdy gaśnie światło i nastaje ciemność
Mój cień i ja to jedno.

wiosna 2008

Continue reading

Jest mnie dwóch, trzech, pięć tysięcy

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Że mnie kilku i każdy naraz
Opowiada przeprowadza
Narracyjne równoległe swoje stada
Te krzyżują się nieprostopadle wcale
Z mojej ręki w zbyt widoczne me podwale
Tego nie tłumaczę wcale.
Ale! Tylko czasem!
Jeszcze niejasne jest dla mnie
Czym ich wiązać?
Czym splatać?
Czy pozwalać się wzajemnie napierdalać?
Tylko czasem.
Właśnie tego nie wiem
Czy się da to wszystko zrymować ze śmiechem?
I czy sie powinno?
Skoro mowa już przeobraziła się w pismo?
I czy to wypada?
I jako kto to mówię?
I "po co", "dlaczego" pozostają głuche
I może właśnie teraz
Nie patrzeć
Uśmiechnąć
(ale czy euforycznie?)
Pomyśleć
Westchnąć
Przecież od siebie się nie odwrócę na pięcie?

Może...
Nie wiem...
Lecz na szczęście
Jest mnie dwóch, trzech, pięć tysięcy
I nikogo więcej.

Continue reading

Kamera błądzi

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Krzyk
rozpoczyna nie tyle wiersz
ile czynność: jest

Wrzask
co wydaje dźwięk,
ale obraz też.

Człek
— temu się wydaje,
że ma "mnie"

Wrzask
z lustra patrzy
na go zwierz.

Krzyk
co się kończy wierszem
gest

jesień 2008

Continue reading

Kim jestem ja, a kim są oni (M)

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 5 min read

Trzy, dwa, jeden, start.
Jeśli ja jestem cyfrą, oni są cyframi.
Jeśli ja jestem słowem, oni są słowami.
Jeśli ja jestem liczbą, to cyfry są pomiędzy.
Jeśli ja jestem kropką, słowa są przede mną.

Zatem zdania takie buduję ze skrajów przeciwieństwa jakie występuje pomiędzy jedynką a nieskończonością. Jedynka może być dowolną liczbą; nieskończoność pozostanie na zawsze nieskończonością, która majaczy zarówno po prawej, jak i po lewej. Inaczej mówiąc: konkretna liczba to wybór, który przywołuje do życia nieskończoną ilość niewyborów. Po lewej i po prawej. Zatem jeśli ja jestem lewą, oni nie są prawą.

Więc niech to będzie tak — jeden, trzy, dwa, start.

Jest sobie gość, który ma imię Tomek, ale na ksywę ma Tukan. A dzieje się tak dlatego, że Tukan ma dość zakrzywiony nos.

Jedną z najwspanialszych cech Tukana jest ta, że należy on do znanego, lecz nie częstego, typu żartownisiów/śmieszków/błazenników. Takich, co to lubią mieć ostatnie …

Continue reading

Portret pamięciowy (M)

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 8 min read

Wszystkim leniom, czyli sobie samemu też

Nie martwcie się więc o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie martwić się będzie.
Mt 6,34

Na tapczanie leżał leń. Nic nie robił cały dzień i pamiętał. Pamiętał, jak kiedyś, dziecięciem będąc, zapytał tatę czy jak będzie kopał koty, to one mu w końcu zaczną schodzić z drogi.

A tata uniósł go za ramiona, posadził na stole, stanął przed nim i patrząc w oczy powiedział tak: „Czekałem bardzo długo na tę chwilę, więc teraz patrz na mnie i słuchaj mnie uważnie. Po pierwsze, chciałbym cię prosić, żebyś postarał się zapamiętać ten moment jak długo możesz, bo nigdy więcej nie powiem ci tego, co teraz i za chwilę. Po drugie: tak. Jak będziesz odpowiednio długo kopał koty, to one w końcu zaczną ci schodzić z drogi. A będzie to wyglądać tak, że jak będziesz szedł to koty same będą ci spod stóp uchodzić …

Continue reading

Myśl o sobie (T)

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 5 min read

Za okiem Maurycego poszło jego drugie oko. Gdyby ktoś w ten poranek leżał obok niego – bok przy boku, dotykając się z Maurycym kolanami – dojrzałby może jeszcze na dnie tych oczu uciekające kosmosy snów.

A sny oceniał Maurycy wysoko. „Dobry sen” to był dlań najlepszy (z możliwych) początek dnia. Gdyby ktoś raczył zapytać go: „co to jest sen?”, odpowiedziałby „reszta”.

A któregoś dnia Maurycy zastanawiał się czy iść na przyjęcie, na które nie chciał iść. Myśląc tak: „nie no, nie chce mi się kurwa tam iść, ja pierdole, po chuja mi tam iść, tak mógłbym wstać jutro wcześniej, pójść dzisiaj do Marcina, zobaczyć się z ciotką, odpowiedzieć na tego maila, po chuj tam iść, kto tam będzie, Ignacy, Ania, ciekawe czy będzie wyglądała tak jak ostatnio, a po chuj ja mam tam iść, na kolejny społeczny spęd, żeby słuchać o pierdołach, o tym kto kurwa co gdzie, o tym że nic …

Continue reading

Analiza wiersza "Na rzece" Brunona Jasieńskiego

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 8 min read

Na rzece

na rzece rzec ce na cerze mrze
pluski na bluzki wizgi
w dalekie lekkie dale że
poniosło wiosłobryzgi

o trafy tarów żyrafy raf
ren cerę chore o ręce
na stawie ta wie na pawie staw
o trące tren terence

na fale fal len na leny lin
nieczułem czołem czułem
od doli dolin do Lido lin
zaniosło wiosła mułem

Wydrukowany w listopadzie 1921 roku utwór Na rzece to przeplatany wiersz toniczny – odpowiednio cztero- i trzyprzyciskowy. Bogactwo echolalii i glosolalii każe wpisywać wiersz w poetykę mirohładu.1

Na rzece i na cerze mrze z pierwszego wersu odnoszą się do sytuacji lirycznej – rzecz dzieje się na rzece, a prócz tego siąpi lekki deszcz lub czuć krople wody na twarzy (cerę odczytuję tu jako twarz, a mrzy jako niepoprawną odmianę czasownika „mżyć”). Rzec ce można rozumieć jako pozbawioną jednej litery „rzeczkę”, co dookreślałoby sytuację liryczną. Można także czytać to jako „wyrzec c …

Continue reading

***

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Goniłem Pana
Bo Pan mi nie chiał rzec
Nic ponad to, co i tak już wiem

A był las rozwijany przed mymi oczami gdy biegłem
I łąki z polami łączyły się nad zbiegiem...
Goniłem Pana gdy biegłem
bo Pan...
A myśli układałem w piosenki
bo Pan...

Aż przebiegłem cały las.
Cały las, a on tam stał.
Cały las, a on mi rzekł.

A słowo ciałem się stało
Chociaż najpierw był dźwięk.

Continue reading

Pływanie

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Kiedy wilki przestały jęczeć
Księżyc mógł wreszcie
Wsłuchać się w ciszę.

To było tak:
Że usiadł, pochylił się nad
swym obliczem
skonstatował, że kratery
to są jego pryszcze
i czekał.

A to czekanie było tak wielkie
tak ogromne
genetycznie chyba dominujące
że cierpliwość ta zaskoczyła
nawet słońce
które nieśmiało, z szacunkiem
zaczęło z nim rozmowę:

Noszę pod płaszczem
taki obrazek siebie
siebie rozjebanego na drzewie

07.2009

Continue reading

***

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Pod koniec
Tego, co dobre już we mnie nie było
Na wierzchu
Nie było radości, ciekawości, bliskości, pożądania
Nie było tego
Na wierzchu
Pod koniec jeszcze tylko i nagle
Taka litość przerażająca
Dla tych małych nóżek niosących jakby nigdy nic
niezłomną głowę i serce milczące jak urzędniczka za ladą.
Serce jak wszystkie kraje, w których mnie nigdy nie było.
Pod koniec
Tego, co dobre już we mnie nie było
Na wierzchu
Był żal, obojętność, lęk i zmęczenie.
Na wierzchu
I chłód, taki że ci z ciała zostawia tylko pępek.
Na wierzchu na wierzchu na wierzchu

09.2015

Continue reading

Wiersze

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 5 min read

Tracić wzrok można na wiele sposobów

Po pierwsze: w ogóle.
Chodzić prosto, trzymać fason,
Widzieć wszystko jakim jest
I nie tracić czasu.

Po drugie: powoli.
Gdy rzeczy rozmywają się w rozsądnym tempie
można jeszcze się żegnać lub szkicować krajobraz
nim się wszystko rozblednie w jedną czarną przestrzeń.

Po trzecie: na opak.
Czyli widzieć więcej.
Dna drugie i trzecie,
Czarne plamki na niebie,
zależności, symbole, układy społeczne,
w końcu robić pod siebie
i czekać ze stołem,
aż ktoś przyjdzie i łaskawie
zaknebluje ci mordę.

Po czwarte: przekornie.
Zezem ostrzyć przez środek,
Przymykać którąś z powiek,
Patrzyć raz prawym, raz lewym,
aż gdy się w końcu przestanie,
Widzieć piękną, ogromną,
Jedną czarną ścianę.

Po piąte: z humorem.
Cały ten proces nieustannie wyśmiewać,
mówić: "miło cię widzieć" i "do zobaczenia",
Udawać niemowę, debila, klaskać, nie trafiać,
Nabyć długą laskę i psa Baskervilla.

Po szóste: tragicznie.
Opowiadać wszystkim, że się zaraz nie będzie widzieć …

Continue reading

O ptakach i ludziach

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 13 min read

To było tak: bociana dziobał szpak.
Potem zaszła zmiana: szpak dziobał bociana.

Gdyby ktoś go wtedy o to spytał, rzekłby, że chyba nic już więcej nie ma na ten temat do powiedzenia. Rzecz jednak w tym, że nikt go o nic nie pytał.

*

Posunął stół, by popatrzyć na niebo opierając się o balkon, jak to miał w zwyczaju. Powoli wyciągnął z kieszeni papierosa. Chciało mu się trochę krzyczeć, więc uspokoił oddech, i palcami powoli zaczął przebierać po okiennym blacie. Nie wydał z siebie żadnego dźwięku, i tak by pewnie zostało już do końca, gdyby nie odezwał się dzwonek. Fizjonomia jego nie zmieniła się podczas kolejnych czynności; posunięcia stołu, podejścia do drzwi, w końcu ich otwarcia.

Stał tam człowiek o wyglądzie kruka. Czarne, potargane włosy, długi, zakrzywiony nos, a także szczupła sylwetka czynią człowieka podobnym do kruka.

Ptactwo się szerzy, nie tylko na niebie, właściwie to wszędzie i Kruk zdawał się …

Continue reading

***

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Przemierzali pustynie a było ich dwóch,
zawsze dwóch, na śmierć i życie.
Odwrócili się od świata, liczyli na chór,
Na chór, robiąc swoje hakuna matata.

Dwójka chłopaków, naturalni chodziarze,
bez smoków i lwów, a także bez marzeń,
choć to nieprawda, bo było to jedno,
i słowo gwiazda w nim było napewno.

Jakiś sen o baronie, głos psychopaty,
słyszany przed laty, człowiek z koroną na głowie.
I gwiazdy do rana, i korona, i oaza
się przepoczwarza fatamorgana
w chór śpiewający o bohaterach,
że ich nie ma.

A ich oczu i ust,
Nikt nie wygwieździ już.

Continue reading

***

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Kiedy mówię, że coś mnie nie obeszło
Jednocześnie sięgając po piwko
Refleks mi mówi, że coś nie przeszło
I jest to sytuacja zwana ryfką

Ale! Żeby było doskonale
Nie trzeba
skręcać, ze szlaku zbaczać
A wystarczy
piwko dopić i przeinaczać
Emocje kawał po kawale.

Z rana ma się później taki czuć
Że móc to chcieć, a chcieć to móc.

09.2014

Continue reading

***

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Mieć strach znaczy musieć iść
Od siebie
Wyolbrzmiać w wydobytą przestrzeń

Inaczej: wnętrostwo duszy, kończenie
Będą się ściany zamykać
Będzie się horyzont przybliżał
Niepostrzeżenie.

Zatem tam dopiero gdzieś jestem
Nie wiadomo jak wyglądający
Na zadowolonego pewnie.

Tutaj ja zazdrosny.
Chcę mieć wszystko dla siebie.
Tamten pewnie o mnie nie wie.
Jest zdziwiony.
Czeka.

A ten strach jest wszystkim pomiędzy
Rozsiewanej z dwu końców niewiedzy.

Continue reading

***

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Jest tło wiersza
ale to jest mniejsze
że ono tu jest
i zapowiada puentę
z ginących myśli
zrodził się wers
ostatni na pierwszym
będzie księżyc
który się kojarzy
z uciekającą nadzieją
rodzącym się snem.

jesień 2008

Continue reading

Tracić wzrok można na wiele sposobów

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Po pierwsze: w ogóle.
Chodzić prosto, trzymać fason,
Widzieć wszystko jakim jest
I nie tracić czasu.

Po drugie: powoli.
Gdy rzeczy rozmywają się w rozsądnym tempie
można jeszcze się żegnać lub szkicować krajobraz
nim się wszystko rozblednie w jedną czarną przestrzeń.

Po trzecie: na opak.
Czyli widzieć więcej.
Dna drugie i trzecie,
Czarne plamki na niebie,
zależności, symbole, układy społeczne,
w końcu robić pod siebie
i czekać ze stołem,
aż ktoś przyjdzie i łaskawie
zaknebluje ci mordę.

Po czwarte: przekornie.
Zezem ostrzyć przez środek,
Przymykać którąś z powiek,
Patrzyć raz prawym, raz lewym,
aż gdy się w końcu przestanie,
Widzieć piękną, ogromną,
Jedną czarną ścianę.

Po piąte: z humorem.
Cały ten proces nieustannie wyśmiewać,
mówić: "miło cię widzieć" i "do zobaczenia",
Udawać niemowę, debila, klaskać, nie trafiać,
Nabyć długą laskę i psa Baskervilla.

Po szóste: tragicznie.
Opowiadać wszystkim, że się zaraz nie będzie widzieć,
Że to choroba taka i siaka …

Continue reading