***

Posted on Wed 01 February 2017 in literature • 1 min read

Przemierzali pustynie a było ich dwóch,
zawsze dwóch, na śmierć i życie.
Odwrócili się od świata, liczyli na chór,
Na chór, robiąc swoje hakuna matata.

Dwójka chłopaków, naturalni chodziarze,
bez smoków i lwów, a także bez marzeń,
choć to nieprawda, bo było to jedno,
i słowo gwiazda w nim było napewno.

Jakiś sen o baronie, głos psychopaty,
słyszany przed laty, człowiek z koroną na głowie.
I gwiazdy do rana, i korona, i oaza
się przepoczwarza fatamorgana
w chór śpiewający o bohaterach,
że ich nie ma.

A ich oczu i ust,
Nikt nie wygwieździ już.